Ładowanie
×

Dlaczego co trzy dni w Polsce znika księgarnia? Diagnoza, której nie możemy ignorować

Księgarnie znikają w alarmującym tempie – co to oznacza dla rynku książki?

Wyobraź sobie miasto bez księgarni. Pusty lokal, w którym kiedyś pachniało świeżym papierem i kawą, a księgarz z pasją polecał nowości i niszowe tytuły. Statystyki są bezlitosne: w Polsce co trzy dni gaśnie kolejna księgarnia, a wraz z nią znika przestrzeń spotkań, dyskusji i literackich odkryć. Rynek książki, choć wciąż różnorodny, coraz bardziej opiera się na kilku dużych graczach i sprzedaży online. Jeśli ten trend się utrzyma, w wielu miejscowościach jedynym punktem kontaktu z literaturą stanie się paczkomat, a czytelnicy będą pozbawieni doświadczenia, którego nie zastąpi żaden algorytm rekomendacji. Dlatego pytanie brzmi nie tylko „dlaczego znikają księgarnie”, ale też „jak wspierać lokalne księgarnie”, zanim staną się jedynie wspomnieniem. Czy naprawdę chcemy takiej przyszłości?

Fakty: ile księgarń już straciliśmy? Rzeczywista skala spadku

Ogólnopolska Baza Księgarń (OBK), prowadzona przez Instytut Książki i Polską Izbę Książki, dostarcza najnowszych wiarygodnych danych, które pozwalają określić rzeczywistą skalę kryzysu niezależnych księgarń w Polsce.

  • Na początku sierpnia 2024 w OBK było 1 666 placówek stacjonarnych, z czego 991 to księgarnie niezależne, co oznacza, że liczba tych ostatnich po raz pierwszy spadła poniżej tysięcy.
  • Obecnie (dane z marca 2025) OBK notuje 1 648 placówek księgarskich, z których 970 to niezależne.
  • W 2024 roku z mapy Polski zniknęło 82 placówki (księgarń stacjonarnych). Dla porównania, w tym samym czasie zarejestrowano jedynie 42 nowe punkty — netto spadek wyniósł zatem 40 księgarń.

Trendy historyczne — od 2018 do dziś

  • W 2018 roku udział księgarń niezależnych w OBK wynosił około 57% ogółu, a sieciowych — 43%.
  • W latach 2019-2020 udział niezależnych punktów wzrósł do ~62%, co świadczyło o silnej pozycji lokalnych księgarń przed eskalacją kosztów i konkurencji.
  • Do 2024/2025 roku ten udział obniżył się do ~59%, co oznacza że niezależne księgarnie tracą procentowo udział względem sieciowych.

Skala geograficzna i regionalne punkty zapalne

  • Według opracowania Booklips.pl najwięcej punktów zniknęło w województwach mazowieckim (największy lokalny rynek), śląskim, małopolskim oraz lubelskim.
  • W mniejszych województwach takich jak świętokrzyskie, opolskie, lubuskie – liczba księgarń niezależnych malała wolniej, ale także brakowało nowych punktów, co oznacza, że ubytki nie były w pełni kompensowane.

Wnioski z liczb

  • Skoro liczba księgarń niezależnych spadła z ↗ około 1 117-1 122 (2018-2020) do 991-970 w 2024-2025, mówimy o spadku rzędu około 15-20% w ciągu kilku lat.
  • Tempo spadku jest niestabilne: w jednym roku zniknęło 82 punkty, w innym około 50-100, ale także pojawiają się nowe placówki – jednak w mniejszym tempie.
  • Tym samym stwierdzenie, że „co trzy dni zamyka się jedna księgarnia” zyskuje empiryczne potwierdzenie: przy spadku rzędu ~80-100 księgarń rocznie i ogólnej liczbie ~1600, wychodzi to mniej więcej raz na 3-4 dni.

Kontekst dodatkowy – długi i ekonomia

  • Z danych BIG InfoMonitor wynika, że zadłużenie sektora księgarskiego sięga kilku milionów złotych (np. ok. 14,3-14,4 mln zł) – co dla wielu lokalnych, niezależnych punktów jest obciążeniem, którego nie da się pokryć przy malejącej marży i rosnących kosztach stałych (czynsz, media, pensje).
  • Pomimo wzrostu deklarowanego czytelnictwa (np. wskaźników, że 43% Polaków przeczytało co najmniej jedną książkę w 2023), nie przekładało się to na większą liczbę działających księgarń – co sugeruje, że wzrost popytu jest „zassany” przez formy, które nie uwzględniają lokalnych detalistów (online, promocje, rabaty sieciowe).

Paradoks polskiego rynku książki polega na tym, że rosnące deklaracje czytelnictwa nie przekładają się na trwałość księgarń niezależnych. Liczby nie kłamią: mimo większej konsumpcji treści literackich, tradycyjny kanał sprzedaży systematycznie się kurczy. To pokazuje, że problem nie leży w braku czytelników, lecz w modelu ekonomicznym i mechanizmach dystrybucji, które premiują duże podmioty kosztem lokalnych księgarń. Innymi słowy – nie tracimy księgarń, bo nie czytamy, lecz dlatego, że rynek nie daje im szansy przetrwać.

Dlaczego księgarnie znikają?

Ekonomia czynszów i kosztów operacyjnych

Czynsze. Rynkowa koniunktura w segmencie handlowym utrzymuje się wysoka: niskie pustostany i wzrost stawek w obiektach „prime” przekładają się na presję czynszową, także na ulice handlowe (high streets). Dla skali: w II kw. 2025 r. agencje doradcze raportują 560–690 zł/m²/m-c w najlepszych centrach handlowych Warszawy; w innych dużych miastach 170–260 zł/m²/m-c; parki handlowe 39–52 zł/m²/m-c. Na prestiżowych ulicach (np. Nowy Świat) szacunki dochodzą do ok. 4 300 zł/m²/rok (czyli ok. 360 zł/m²/m-c).To pokazuje, że lokalizacja porównywalna z „dobrą” kawiarnią bywa dla księgarni kosztowo zaporowa, bo obrót na m² jest niższy niż w branżach impulsowych (moda, beauty).

Płace i energia. W lipcu 2025 r. przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 8 905,63 zł brutto (+7,6% r/r), co bezpośrednio podbija koszty personelu; jednocześnie utrzymywane są rządowe „czapy” na ceny energii (500 zł/MWh w IV kw. 2025), co potwierdza, że bez interwencji koszt prądu dla MŚP byłby znacząco wyższy i zmienny. Dla księgarni oznacza to trwale wyższy poziom kosztów stałych, które trudno zrekompensować wolumenem przy niskiej marży jednostkowej.

Wniosek mniej oczywisty: w polskich realiach „dobrze położona” księgarnia konkuruje czynszowo z najemcami o dużo szybszym obrocie zapasów i wyższej marży brutto. Nawet jeśli pieszy ruch wraca do centrów, książka nie ma elastyczności cenowo-promocyjnej fashion/beauty, więc strefy prime są relatywnie mniej dostępne.

„Rabatowy mechanizm śmierci” zabija księgarnie

Jak działa rabat. Świeże badanie branżowe (raport PLSE) pokazuje mediany rabatów: dystrybucja ~50%, księgarnie ~38%. W modelu bez ustawowej ceny okładkowej detal może schodzić „głęboko” z ceną, a gracze online dokładają do tego logikę skali i promocje stałe. Skutek: mała księgarnia kupuje drożej, sprzedaje drożej, a i tak zarabia mniej.

Brak „parasola” regulacyjnego.Niemczech (Buchpreisbindung) i Francji (prawo Langa, a od 2023/24 min. 3 € opłaty za dostawę książek poniżej 35 €) mechanika wojen cenowych jest ograniczana. Co więcej, rzecznik generalny TSUE uznał w lipcu 2025 r., że francuska opłata może być zgodna z prawem UE, jeśli służy różnorodności redakcyjnej. W Polsce podobnej ochrony nie ma; PIK od lat lobbuje za ustawą, a IK i środowisko sygnalizują potrzebę regulacji.

Wniosek mniej oczywisty: rabaty i promocje są nie tylko „marżożerne”; one przesuwają popyt w czasie (flash sale), destabilizując cash-flow małych księgarń (trudniej planować zatowarowanie i obsługę zwrotów). W rezultacie księgarnia „żyje od akcji do akcji”, zamiast budować stałą marżę.

Cyfrowa konkurencja: platformy, subskrypcje, re-commerce

Subskrypcje i platformy rosną. Empik Go raportuje >40% wzrost bazy płacących użytkowników w 2024 i konsekwentną rozbudowę katalogu; równolegle e-commerce Empiku zwiększa liczbę zamówień (+~20% r/r w IV kw. 2024) i użytkowników (11 mln RU w XII 2024). Legimi notuje przejściową korektę przychodów w 2025 po zmianie oferty, ale utrzymuje silną pozycję w audio/ebookach. Wynik? Coraz większa część lektury przenosi się do „zamkniętych ogrodów” aplikacji i kanałów własnych dużych graczy.

E-handel i re-commerce. Udział e-handlu w polskim detalu rośnie (styczeń 2025: 9,1% obrotów detalicznych), a zakup produktów używanych online regularnie obejmuje książki (71% kupujących w segmencie re-commerce wskazuje kategorię „książki/płyty/filmy”). Część popytu na literaturę „odpływa” więc do drugiego obiegu i platform ogólnych, poza tradycyjny kanał księgarski.

Wniosek mniej oczywisty: cyfryzacja nie tylko „zabiera” klienta ze sklepu — zmienia punkt referencyjny ceny (aplikacja zawsze pokaże -35% gdzieś indziej) i uczy nielojalności (subskrypcja = „czytam, ale nie kupuję egzemplarza”). Dla księgarni to erosja wartości koszykaspadek częstotliwości wizyt.

Brak wsparcia systemowego i asymetria wobec UE

Bez ustawy o jednolitej cenie książki. W Polsce kolejne dyskusje wracają jak bumerang — IK i PIK proponują stałą cenę na okres „okienka” wydawniczego, obowiązek raportowania danych sprzedażowych czy specjalny status księgarń kameralnych. Systemowej decyzji nadal brak, podczas gdy rynki o porównywalnej skali (DE, FR) stosują instrumenty chroniące różnorodność i gęstość sieci.

Wniosek mniej oczywisty: bez „parasola” regulacyjnego rośnie asymetria informacji (dane sprzedażowe skupione u kilku platform), a to osłabia negocjacyjną pozycję księgarń i małych wydawców. W efekcie łatwiej „przepychać” koszty i ryzyka (np. długie terminy, opłaty półkowe, zwroty) w dół łańcucha.

Księgarnie znikają, bo “dostają w tyłek” wielopoziomowo

Na polskim rynku mamy „potrójne ściskanie” niezależnej księgarni:

  1. koszty stałe (czynsz, płace, energia) rosną szybciej niż jej obroty,
  2. mechanika rabatów i promocji odbiera jej przestrzeń cenową i stabilność cash-flow,
  3. cyfryzacja + brak parasola regulacyjnego przesuwają popyt i „siłę danych” do platform.

To nie jest „koniec czytania”, tylko zmiana technologiczno-ekonomiczna, której mały detal nie jest w stanie samodzielnie zbilansować w obecnym modelu.

Księgarnie się zamykają – co to oznacza dla rynku?

Zamykanie niezależnych księgarni to nie tylko problem właścicieli biznesów. To zjawisko, które uderza w całą infrastrukturę rynku książki i ma konsekwencje odczytywane na kilku poziomach – od indywidualnych wyborów czytelników po kondycję kultury w skali kraju.

Dla czytelników – zawężenie horyzontów lekturowych

Księgarnia niezależna to nie Empik ani Allegro – nie bazuje wyłącznie na listach bestsellerów i rankingach sprzedaży. To miejsce, gdzie można odkryć debiutanta, niszowe wydawnictwo, książkę reportażową lub poezję, które nigdy nie trafią na półkę w dużej sieci. Utrata takich miejsc oznacza, że czytelnik coraz częściej dostaje tylko to, co „się sprzedaje”, a nie to, co może poszerzać jego gust i horyzonty. W praktyce rynek staje się coraz bardziej algorytmiczny i ujednolicony – książki wybiera nie księgarz z pasją, lecz automat rekomendacyjny.

Dla autorów – utrata okna na świat

Debiutanci i twórcy literatury niszowej tracą najważniejszy kanał kontaktu z odbiorcą. Premiera w dużej sieci nie gwarantuje ekspozycji, bo priorytetem są głośne nazwiska i tytuły wspierane dużymi budżetami marketingowymi. W kameralnej księgarni autor miał szansę na spotkanie autorskie, rekomendację z ust sprzedawcy czy polecenie w lokalnym klubie czytelniczym. Zniknięcie takich punktów oznacza, że coraz mniej miejsca zostaje na literacką różnorodność i odkrywanie nowych głosów.

Dla wydawców – rosnąca zależność od gigantów

Z punktu widzenia wydawcy znikanie księgarń niezależnych to postępująca koncentracja rynku. Oznacza to większą zależność od kilku dominujących graczy – sieci księgarskich, dużych platform internetowych i subskrypcyjnych. To oni dyktują warunki handlowe: rabaty, opłaty półkowe, terminy płatności. Dla małych i średnich wydawnictw oznacza to coraz częściej wybór między obniżaniem marży do granic opłacalności a wypadnięciem z obiegu.

Dla miast i gmin – ubożenie życia kulturalnego

Księgarnie to nie tylko sklepy – to mikroinstytucje kultury. Organizują spotkania autorskie, warsztaty, dyskusje literackie, a nawet działania społeczne. Gdy znikają, miasto traci ważny punkt integracji lokalnej społeczności. W mniejszych miejscowościach księgarnia bywała jedynym miejscem, gdzie można było spotkać autora czy wziąć udział w wydarzeniu literackim. Zanik takich przestrzeni oznacza, że kultura staje się zależna od dużych, scentralizowanych ośrodków – Warszawy, Krakowa, Gdańska – a peryferia kulturowe pogłębiają swoje wykluczenie.

Księgarnie, których już nie ma, to znikanie lokalnej kultury czytelniczej

Zamykanie księgarń to nie tylko kwestia biznesowa, ale proces erozji całego ekosystemu książki. Gdy księgarnia gaśnie, tracą wszyscy: czytelnik, autor, wydawca i miasto. W skali makro oznacza to przesuwanie ciężaru rynku w stronę dużych platform i sieci, a w skali społecznej – zanik lokalnej kultury czytelniczej.

Czy księgarnie można uratować? Scenariusze na przyszłość

Scenariusz 1: Bez interwencji – rynek „wydmuszka”

Jeśli obecne trendy pozostaną bez zmian, za 5–10 lat Polska stanie się rynkiem zdominowanym przez kilka sieci handlowych i platform cyfrowych. Liczba niezależnych księgarń spadnie poniżej kilkuset, a w wielu powiatach nie będzie ich wcale. To oznacza nie tylko centralizację sprzedaży, ale i centralizację gustu literackiego: algorytmy Amazona, Empiku czy Allegro będą decydować, co czytamy. Lokalna różnorodność literacka i możliwość spontanicznych odkryć znikną.
👉 To nie jest science fiction – podobny proces zaszedł już w USA, gdzie zamknięcie tysięcy małych księgarń na rzecz Amazonu sprawiło, że rynek książki stał się bardziej przewidywalny, ale też mniej różnorodny.

Scenariusz 2: Wsparcie systemowe – parasol nad księgarzami

Najczęściej wskazywane rozwiązanie to ustawa o jednolitej cenie książki (funkcjonująca m.in. w Niemczech, Francji, Hiszpanii). Dzięki niej przez 12–18 miesięcy od premiery książki obowiązuje ta sama cena detaliczna – niezależnie od tego, czy kupujesz w Empiku, czy w małej księgarni. To „odcina tlen” wojnom rabatowym i daje niezależnym punktom realną szansę na konkurowanie jakością obsługi i ofertą.
Ale sama ustawa to za mało. Potrzebne są też:

  • programy dotacyjne (np. ulgi czynszowe dla księgarń w lokalach komunalnych, dofinansowanie wydarzeń literackich),
  • status „instytucji kultury” dla wybranych księgarń kameralnych, który umożliwiałby korzystanie ze środków grantowych jak biblioteki czy domy kultury,
  • tarcze podatkowe – np. obniżona stawka CIT/PIT przy reinwestycji w działalność kulturalną.

👉 Warto dodać, że we Francji wprowadzono minimalną opłatę za przesyłkę książek online (3 €), aby wyrównać szanse między handlem stacjonarnym a gigantami e-commerce. Podobny mechanizm w Polsce wywołałby burzliwą debatę, ale mógłby stać się realnym buforem ochronnym.

Scenariusz 3: Nowy model księgarni – od sklepu do „trzeciego miejsca”

Najbardziej innowacyjna wizja to traktowanie księgarni nie jako sklepu, ale jako multifunkcyjnego centrum kultury i społeczności. Już dziś część księgarń w Polsce i Europie idzie w tym kierunku:

  • łączą sprzedaż książek z kawiarnią (model „księgarnio-kawiarnia”),
  • otwierają sale warsztatowe i coworkingowe,
  • organizują kluby dyskusyjne, warsztaty literackie dla dzieci, wieczory autorskie,
  • stają się przestrzenią dla lokalnych artystów i rzemieślników.

Przewaga takiego modelu nie opiera się na cenie, lecz na doświadczeniu i więzi społecznej. To trend globalny – w Wielkiej Brytanii księgarnie typu community bookshop potrafią utrzymać się dzięki miksubskrypcjom czy społecznościowym akcjom crowdfundingowym.

👉 W Polsce można by rozważyć stworzenie programu partnerstw publiczno-prywatnych, w którym samorządy wynajmowałyby księgarzom przestrzenie po preferencyjnych stawkach w zamian za prowadzenie określonej liczby wydarzeń kulturalnych rocznie. To uczyniłoby z księgarni formalnego partnera edukacyjnego, a nie tylko najemcę.

A może scenariusz hybrydowy

Najbardziej realny nie jest ani całkowity upadek, ani cudowne uzdrowienie dzięki ustawie. Scenariuszem przyszłości może być hybryda: kilkuset silnych, innowacyjnych księgarń kameralnych wspieranych przez lokalne społeczności i systemowe rozwiązania, działających obok scentralizowanych sieci i e-commerce. Kluczowe pytanie brzmi: czy Polska wybierze drogę Niemiec i Francji (ochrona różnorodności), czy USA (dominacja jednej platformy)?

Czy kupując książkę o 10 zł taniej w internecie, liczysz się z tym, że Twoja lokalna księgarnia może przez to zniknąć?

Czy 10 zł oszczędności jest warte utraty miejsca, w którym Twoje dziecko mogłoby spotkać pisarza, a Ty – porozmawiać z księgarzem, który naprawdę zna się na literaturze?

Pomyśl o tym: każda transakcja jest głosem oddanym na konkretny model rynku. Klikając „kup teraz” w sklepie internetowym, wspierasz algorytm i centralizację. Kupując w księgarni kameralnej, wspierasz lokalną kulturę, tworzysz przestrzeń spotkań i pomagasz utrzymać różnorodność rynku książki.

Księgarnia to nie tylko sklep – to instytucja pamięci, edukacji i integracji społecznej. To tam dziecko uczy się, że książka to coś więcej niż plik w aplikacji; to tam młody autor może znaleźć pierwszego czytelnika; to tam lokalna społeczność spotyka się na wieczorach literackich.

Oszczędzone 10 zł nie jest więc tylko różnicą w cenie. To realny wybór: czy inwestujemy w kulturę, która zostaje w naszym mieście, czy w marżę globalnych platform, która znika bez śladu poza granicami społeczności.

Co możemy zrobić tu i teraz, by ratować księgarnie?

Możesz pomyśleć: „co ja mogę zmienić, skoro rynek i tak idzie w stronę platform?” Prawda jest taka, że każdy zakup książki to mikrodecyzja, która kształtuje rynek książki jako całość. Dane są jednoznaczne: w Polsce działa dziś mniej niż 1000 księgarń niezależnych, a rocznie ubywa około 80–100 punktów. To oznacza, że jeśli nawet część czytelników zmieni swoje nawyki zakupowe, trend można spowolnić. 5–10% przesunięcia sprzedaży do kanału lokalnego to setki milionów złotych, które mogłyby zostać w kieszeniach księgarzy – a to różnica między zamknięciem a przetrwaniem wielu punktów.

👉 Kupuj lokalnie – świadomie. Nawet jedna książka miesięcznie z księgarni kameralnej to nie symboliczny gest, lecz realny wkład w obroty. Dla księgarni liczy się powtarzalność – stabilny strumień gotówki poprawia cash-flow i daje możliwość negocjowania lepszych warunków z dystrybutorami. To właśnie przewidywalność obrotu jest dla małego księgarza kluczowa.

👉 Promuj swoje księgarnie – buduj widoczność. Algorytmy wyszukiwarek i social mediów faworyzują to, o czym się mówi. Jeśli lokalna księgarnia pojawi się w Twoim InstaStory, recenzji na Google czy poście na Facebooku – to darmowy marketing, który przekłada się na wyższą rozpoznawalność. Warto pamiętać, że 70% klientów offline sprawdza opinie online zanim odwiedzi miejsce – i dotyczy to także księgarń.

👉 Ucz dzieci kupowania w księgarni – inwestuj w przyszłych klientów. W badaniach rynku czytelniczego widać, że nawyki nabyte do 12. roku życia kształtują konsumenckie wybory w dorosłości. Jeśli dzieci nauczą się traktować księgarnię jak naturalną część krajobrazu, istnieje większa szansa, że będą z niej korzystać także w przyszłości. To element budowania kapitału kulturowego, który nie jest widoczny w statystykach tu i teraz, ale decyduje o przyszłości rynku.

👉 Wspieraj zmiany systemowe – od jednostki do polityki. Ustawa o jednolitej cenie książki nie jest ideologiczną fanaberią, lecz sprawdzonym mechanizmem stosowanym w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. Tam niezależne księgarnie funkcjonują stabilniej, a różnorodność rynku jest większa. Głos czytelników – poprzez petycje, akcje społeczne, a nawet komentarze w dyskusjach online – może wpływać na presję polityczną. Politycy często ignorują apele branży, ale znacznie trudniej im zlekceważyć rosnący głos wyborców.

Dlaczego to ważne?

Bo ostatecznie chodzi nie tylko o to, gdzie kupimy książkę. Chodzi o to, czy w Twoim mieście zostanie przestrzeń, w której można porozmawiać o literaturze, spotkać autora, czy po prostu poczuć, że kultura jest blisko. Księgarnia to inwestycja w lokalny kapitał społeczny i kulturowy – a tego nie da się zmierzyć wyłącznie ceną okładkową.

Twój wybór ma znaczenie. Każdy paragon z księgarni kameralnej to głos na przyszłość nie tylko lokalnej kultury, ale też różnorodności całego rynku książki.

Podsumowanie – rynek na zakręcie, decyzje w naszych rękach. Księgarnie jeszcze mają szanse.

Polski rynek książki stoi dziś przed wyborem: czy pójdziemy ścieżką pełnej centralizacji, gdzie o ofercie decydują algorytmy platform i polityka cenowa sieci, czy zdecydujemy się chronić różnorodność i lokalne księgarnie jako element infrastruktury kultury. Dane nie pozostawiają złudzeń – co trzy dni w Polsce znika księgarnia, a tempo tego procesu od 2018 roku utrzymuje się na poziomie, który grozi trwałym ubytkiem setek punktów w ciągu kilku lat.

Z perspektywy specjalisty branżowego widzę tu system naczyń połączonych: rosnące koszty stałe, rabatowy model dystrybucji, brak regulacji osłonowych i cyfryzację, która wypycha książkę do subskrypcji i e-commerce. To nie efekt „spadku czytelnictwa” – bo dane wskazują, że Polacy czytają nieco więcej niż kilka lat temu. To efekt źle ustawionej struktury rynku, w której mały detalista jest najsłabszym ogniwem.

Nie ma prostych recept. Możliwe są trzy ścieżki: brak interwencji (i dalsza marginalizacja), wsparcie systemowe (ustawa o jednolitej cenie książki, ulgi czynszowe, status kulturowy księgarń) albo nowy model księgarni jako „trzeciego miejsca”. W praktyce zapewne czeka nas hybryda – część punktów zniknie, część przekształci się w centra kultury, a część zostanie ocalona dzięki regulacjom i świadomym wyborom czytelników.

I właśnie tu dochodzimy do sedna: księgarnie nie znikają dlatego, że brakuje czytelników, lecz dlatego, że rynek nie daje im narzędzi do przetrwania. Zmiana nie wydarzy się sama – wymaga presji społecznej, decyzji politycznych i naszych indywidualnych nawyków zakupowych.

Czy jesteśmy gotowi płacić kilka złotych więcej, by zachować księgarnię w naszym mieście?
Czy zależy nam na tym, by przyszłe pokolenia miały dostęp do literackiej różnorodności, a nie tylko bestsellerów promowanych przez platformy?

Zapraszam do dyskusji. To temat, który dotyczy nie tylko księgarzy czy wydawców, ale każdego, kto wierzy, że książka to coś więcej niż towar – to element kultury i tożsamości.

Szukasz przestrzeni, gdzie możesz publikować podobne treści? Sprawdź zakładkę WSPÓŁPRACA!

Share this content:

Opublikuj komentarz

Preferencje plików cookies

Inne

Inne pliki cookie to te, które są analizowane i nie zostały jeszcze przypisane do żadnej z kategorii.

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookie są stosowane, by wyświetlać użytkownikom odpowiednie reklamy i kampanie marketingowe. Te pliki śledzą użytkowników na stronach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.

Analityczne

Analityczne pliki cookie są stosowane, by zrozumieć, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki pomagają zbierać informacje o wskaźnikach dot. liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Funkcjonalne

Funkcjonalne pliki cookie wspierają niektóre funkcje tj. udostępnianie zawartości strony w mediach społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcjonalności podmiotów trzecich.

Wydajnościowe

Wydajnościowe pliki cookie pomagają zrozumieć i analizować kluczowe wskaźniki wydajności strony, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia dla użytkowników.