Na skraju – Marcin Bień. Czy polskie debiuty fantasy mają się nadal dobrze?
Na skraju gatunków, na skraju powodzenia

Wkrocz do świata pełnego przygód, niebezpieczeństwa i rozterek.
Ranny najemnik, Risten, zostaje znaleziony pośrodku dziczy przez driadę Ilyannę oraz jej towarzyszkę. Nie chcąc skazać go na pewną śmierć, kobiety postanawiają pomóc mężczyźnie. Jest to początek ich wspólnej drogi. Relacja Ilyanny i Ristena przyjmuje nieprzewidywalny obrót, a pojawiająca się między nimi sympatia zobowiązuje ich do podejmowania decyzji, z którymi nie mieli zamiaru się zmagać. Risten ma ograniczony czas, jaki może spędzić w Gaju. Każdy kolejny dzień rekonwalescencji, pod czujnym okiem driad, przybliża go do opuszczenia tej krainy. Ilyanna musi zmierzyć się z uczuciami, których nie potrafi zrozumieć. Emocje przyćmiewają jej zdrowy rozsądek i wszystkie dotychczasowe zasady, którymi się kierowała. Oboje nie zdają sobie sprawy, że to spotkanie będzie jednym z wielu punktów w historii spisanej dla nich przez życie.
Na skraju – powieść, która właśnie miała pierwszą rocznicę od premiery.
Są książki, które od pierwszej strony wciągają jak magiczny wir i nie pozwalają się oderwać. Są też takie, które trzeba smakować powoli — jak napar z leśnych ziół, który dopiero z czasem odsłania swój aromat. Na skraju Marcina Bienia, wydanej z Wydawnictwo Excalibur zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii.
To debiut, który z jednej strony potrafi zachwycić klimatem i językiem, a z drugiej — wystawia cierpliwość czytelnika na próbę. Mimo to trudno odmówić autorowi odwagi i pomysłu, bo nie każdemu chce się dziś pisać o magii, która bardziej drzemie w człowieku niż w zaklęciach. A w związku z faktem, że właśnie mija rok, odkąd Na skraju zostało wydane – warto przypomnieć ten tytuł.

⚔️ Fabuła: najemnik, driady i cień w sercu
Głównym bohaterem jest Risten — doświadczony najemnik, który wraz ze swoją niewielką kompanią wykonuje brudną robotę dla możnych. Gdy książę Tarelen proponuje mu udział w sekretnej wyprawie, mężczyzna nie wie, że ta decyzja na zawsze odmieni jego życie.
Po serii dramatycznych wydarzeń Risten trafia ranny do Gaju — tajemniczego królestwa driad. Tam poznaje Ilyannę, młodą, ciekawą świata driade, której dobroć i wewnętrzny spokój stoją w całkowitej sprzeczności z brutalnością ludzkiego świata.
To właśnie w tej części książki dzieje się najwięcej tego, co sprawia, że czytelnik zaczyna się angażować. Relacja między Ristenem a Ilyanną rozwija się powoli — może nawet zbyt powoli — ale ma w sobie coś szczerego. To nie jest typowa historia o „zakazanej miłości” między człowiekiem a istotą magiczną. To raczej opowieść o próbie zrozumienia inności i o tym, jak cienka bywa granica między światłem a cieniem.
🌿 Świat i klimat w Na skraju
Marcin Bień nie zasypuje czytelnika nazwami kontynentów, mapami ani kilometrowymi opisami historii świata. Wręcz przeciwnie — jego uniwersum jest zarysowane bardzo oszczędnie. Niektórzy uznają to za wadę (i po części mają rację), ale ja odczytałam to trochę inaczej. Autor skupił się na emocjach, nie na geografii.
Gaj driad został opisany przepięknie — to jedno z najbardziej malowniczych miejsc, o jakich czytałam w polskim fantasy. Widać, że autor ma wyczucie natury i potrafi oddać jej rytm, spokój i tajemnicę. Driady nie są tu tylko tłem — to społeczność z własnymi zasadami, rytuałami i symboliką.
Szkoda jedynie, że reszta świata wydaje się mniej dopracowana. Brakuje większego poczucia skali, jakby wszystko działo się w jednym, nie do końca opisanym zakątku. Nie ma tu nazw krain czy mapy, przez co trudno zorientować się w kierunkach podróży czy politycznych zależnościach.
💔 Bohaterowie i emocje
Risten to typowy „twardziel z raną w sercu”. Na początku jest nieprzystępny, arogancki, wręcz antypatyczny. Ale z czasem odkrywa się w nim coś więcej — zmęczenie światem, żal, samotność i lęk przed tym, kim naprawdę jest. Jego wewnętrzne rozterki bywają męczące, ale też wiarygodne.
Ilyanna natomiast to postać, którą polubiłam od razu. Może nie jest tak charyzmatyczna jak bohaterki spod pióra Maas czy Schwab, ale ma w sobie autentyczność. Nie ratuje świata — po prostu próbuje zrozumieć człowieka, który do jej świata nie pasuje.
Ciekawie wypadły też postacie drugoplanowe, zwłaszcza inne driady i Matka-Kapłanka, która wprowadza odrobinę mroku i duchowej głębi do całej historii.
✍️ Styl pisania
To zdecydowanie najmocniejszy punkt książki. Autor pisze z wyczuciem, umiejętnie buduje klimat, a jego język brzmi dojrzale, jak na debiutanta. Dialogi są naturalne i mają w sobie charakter — niektóre cytaty aż chciałoby się zaznaczyć kolorowym markerem.
Mimo tego zdarzały się momenty, gdy opisy dominowały nad akcją. Zamiast „dzieje się”, mamy raczej „Risten myśli o tym, co się dzieje” — a to spora różnica w odbiorze.
Zaskoczeniem (niekoniecznie pozytywnym) jest brak klasycznych rozdziałów. Tekst został podzielony jedynie na sceny, co utrudnia przerwy w czytaniu i potęguje wrażenie chaosu.
🔥 Wrażenia po lekturze
Nie jest to historia, w której co chwila ktoś rzuca zaklęciami, ginie w walce lub odkrywa tajemne moce. Na skraju to bardziej powieść refleksyjna, momentami melancholijna. Czasem aż za bardzo.
Pierwsza część wypada słabo — jest rozwleczona i mało angażująca. Ale od momentu pojawienia się driad książka zyskuje głębię i magię. Trzecia część zostawia nas z poczuciem niedosytu, jakby autor urwał historię dokładnie wtedy, gdy zaczynała nabierać tempa.
Mimo to — jestem ciekawa, co będzie dalej. Bo czuję, że Na skraju to dopiero początek. Bień ma potencjał i świetne wyczucie języka, potrzebuje tylko więcej odwagi w prowadzeniu fabuły i kreacji świata.
💬 Podsumowanie Na skraju Marcina Bienia
Na skraju to debiut, który nie jest dla każdego. Jeśli szukasz dynamicznej akcji i spektakularnych pojedynków — możesz się rozczarować. Ale jeśli lubisz książki, które budują nastrój, poruszają temat winy, przemiany i ludzkiej natury — znajdziesz tu coś dla siebie.
To historia o tym, że czasem najtrudniejsze bitwy to te, które toczymy we własnej głowie.
I choć sama miałam momenty, kiedy chciałam potrząsnąć Ristenem i krzyknąć: „Zrób coś, człowieku!”, to jednak cieszę się, że dotarłam do końca. Bo lubię być tam, gdzie magia dopiero się budzi.
⭐ Ocena końcowa: 6,5/10
🎯 Dla kogo: dla fanów powolnych, nastrojowych fantasy z nutą romantyzmu i moralnych rozterek
🌿 Najlepszy element: klimat Gaju i język narracji
🐢 Największa wada: tempo i brak rozdziałów
💬 Czy sięgnę po tom drugi? Tak — z nadzieją, że historia wreszcie rozwinie skrzydła.
Share this content:
Opublikuj komentarz