His Obsession – Katarzyna Romanowska. On chciał ją mieć. Ja chciałam tylko, żeby to się wreszcie skończyło – recenzja książki.

His obsession to mroczny romans, który zawładnie Twoim sercem i umysłem – debiut Pióra Marzeń, tom 1 serii Obsession, który zszokował już czytelniczki w Polsce. Jonathan Blackwood to człowiek, dla którego miłość oznacza kontrolę – jego obsesja na punkcie Kate narasta z każdym spojrzeniem, każdym słowem, aż staje się więzieniem, z którego nie ma ucieczki. Kate, zmuszona do związku z Jonathanem, odkrywa, że jego uczucie to toksyczna gra pełna manipulacji i niebezpieczeństwa. Gdy granice między miłością a zniewoleniem zacierają się, Kate walczy o siebie – o każdy oddech wolności, o każdą cząstkę swojej duszy, którą on chce possać. Ale czy można uciec przed kimś, kto zna Twoje najgłębsze lęki i pragnienia?
Dark romance bez iskry? O moim rozczarowaniu „His Obsession” Katarzyny Romanowskiej
Kiedy słyszę tytuł „His Obsession”, mam przed oczami obietnicę mroku, emocji i tego specyficznego napięcia, które sprawia, że serce bije szybciej – choć wcale nie wiadomo, czy z pożądania, czy ze strachu, czy może właściwie frustracji. Ale zacznijmy od faktów: powieść Katarzyny Romanowskiej wyszła w ramach Wydawnictwa Pióro Marzeń – data premiery to 20 czerwca 2025. To tom 1 cyklu Obsession, liczy 535 stron.
I właśnie dlatego, mając te dane na uwadze, ta cała aura szoku, jaką obiecuje opis – że książka już „zszokowała czytelniczki w Polsce” – brzmi jak ambitna obietnica, która rozminęła się z rzeczywistością. Zamiast elektryzującej gry między dwojgiem ludzi, dostajemy coś, co przypomina raczej długą, momentami chaotyczną relację z toksycznej znajomości… napisaną jak pamiętnik z podstawówki.
💋 Fabuła – czyli jak z zakupów wrócić z psycholem
Kate prowadzi do bólu zwyczajne życie: dziecko, narzeczony, praca, stabilizacja. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że pewnego dnia poznaje Jonathana – faceta z rannym psem i, jak się szybko okazuje, jeszcze bardziej poranioną psychiką. I tu właśnie zaczyna się cała „obsesja”. Jonathan wchodzi w życie Kate z impetem godnym czołgu, a jego „zainteresowanie” szybko zmienia się w totalną kontrolę.
Brzmi jak przepis na mocny dark romance? Jasne. Szkoda tylko, że autorka nie potrafiła tego napięcia utrzymać. Sceny, które powinny kipieć emocjami, są rozciągnięte jak guma do żucia po trzech godzinach w buzi. Zamiast dreszczy dostajemy opisy, które brzmią jak instrukcja obsługi pralki.
🩶 A teraz opis z okładki, czyli… kto tu kogo zaszokował?
Wydawca (czy raczej autorka, bo to self-publishing) obiecuje, że „His Obsession to mroczny romans, który zawładnie Twoim sercem i umysłem” i że książka „zaszokowała już czytelniczki w Polsce”. Cóż… jeśli tym szokiem było odkrycie, że 535 stron potrafi się dłużyć jak sesja w urzędzie skarbowym – to tak, zgadzam się w stu procentach.
Opis zapowiada historię o kontroli, obsesji i walce o wolność, ale efekt końcowy przypomina raczej rozciągnięty fanfik, który nie może się zdecydować, czy chce być thrillerem psychologicznym, czy romansem o smutnym milionerze. Zamiast emocjonalnego wstrząsu, dostajemy lekkie znużenie i pytanie: czy to na pewno ten sam tytuł, o którym mowa w blurbie?

🖤 Bohaterowie – kartonowi i bez polotu
W dark romance postacie to klucz. Potrzebujemy silnej, ale zranionej bohaterki i niebezpiecznego, ale hipnotyzującego mężczyzny. Tutaj mamy Kate – naiwną do bólu, której empatia graniczy z autodestrukcją, i Jonathana – faceta o charyzmie wilgotnego ręcznika. Autorka chyba chciała stworzyć postać w stylu Christiana Greya po przejściach, ale wyszło coś między toksycznym ex a kolegą z osiedla, który nie odpisuje na SMS-y, bo „był zajęty”.
Zabrakło mi psychologicznej głębi – bohaterowie są płascy, ich motywacje nielogiczne, a zachowania często oderwane od rzeczywistości. Jonathan jest obsesyjny, ale nie w sposób, który budzi lęk czy fascynację – raczej irytację. Kate z kolei zachowuje się tak, jakby połknęła podręcznik „Jak podejmować najgorsze możliwe decyzje w życiu”.
🩸 Dark romance czy nieudana próba?
Dark romance to gatunek, który balansuje na cienkiej granicy – między pożądaniem a przemocą, kontrolą a namiętnością. Romanowska miała potencjał, by stworzyć historię o granicach miłości i obsesji, ale zabrakło jej odwagi, żeby pójść w którąkolwiek stronę do końca. Zamiast emocjonalnego rollercoastera, mamy coś w rodzaju niekończącej się rundy w karuzeli z zepsutą muzyką.
W dodatku niektóre sceny romantyzują przemoc i toksyczność w sposób niebezpieczny i nieprzemyślany. Zamiast pokazać konsekwencje manipulacji czy traumy, autorka momentami podaje je w formie „romantycznego napięcia”. Jonathan nie jest tu przerażający, on ma być „seksownie niebezpieczny”, a jego przemoc – interpretowana jako przejaw uczucia. I to jest właśnie problem. W dark romance przemoc może być środkiem do ukazania emocji, ale nie powinna być mylona z miłością.
Romanowska zdaje się gubić w tej granicy, przez co sceny, które mogłyby wstrząsnąć czytelnikiem, stają się dziwnie banalne – jakby miały nas przekonać, że kontrola to przejaw troski, a obsesja to dowód oddania. To niebezpieczny przekaz, zwłaszcza dla młodszych czytelniczek, które mogą pomylić toksyczność z pasją. W dobrze napisanym dark romance mrok ma budzić refleksję i dreszcz niepokoju, a nie sprawiać, że zaczynamy kibicować oprawcy.
Tu tego zabrakło – granica między pożądaniem a przemocą została przekroczona, ale nie z intencją artystyczną, tylko przez brak świadomości, co tak naprawdę dark romance powinien pokazywać, a czego nie wolno mu usprawiedliwiać.
🎬 Katarzyna Romanowska (Autorka) kontra internet – czyli jak nie reagować na krytykę
Całą sytuację wokół „His Obsession” podgrzało również zachowanie autorki w mediach społecznościowych. Pod jednym z jej filmów na TikToku, w którym Katarzyna Romanowska skomentowała negatywną recenzję, doszło do prawdziwej burzy. Zamiast spokojnie odnieść się do opinii czytelników, autorka zaczęła publicznie oskarżać recenzentkę o ujawnianie „zabronionych treści” i nielegalne udostępnienie PDF-a swojej książki – bez przedstawienia dowodów. Mało tego. Zarzuciła recenzentce, że podszyła się pod inną osobę, tuszując w ten sposób swoją opinię. Recenzentka zaprzecza – wydała oświadczenie, w którym kategorycznie nie zgadza się z tym pomówieniem i określa awanturę Katarzyny Romanowskiej za zemstę za jej pierwszy komentarz. Dla przypomnienia: Katarzyna Romanowska wypowiedziała się na temat jednej z innych twórczyń bookmediów wyśmiewając jej chorobę jaką jest jest depresja.
W komentarzach internauci próbowali tłumaczyć autorce, że recenzja nie jest przestępstwem, a spoiler nie łamie prawa, jednak Romanowska reagowała emocjonalnie i defensywnie, wdając się w dyskusje pełne ironii i złośliwości. Dodatkowo uparcie uważała, że recenzja została napisana przez wspomnianą recenzentkę i ma na to dowody, których przedstawić nie chciała. W efekcie większość użytkowników TikToka stanęła po stronie recenzentki, a sam filmik stał się przykładem jak nie powinno się reagować na krytykę. Zamiast wzmocnić swój wizerunek, autorka zapracowała na reputację osoby aroganckiej i przewrażliwionej, która nie potrafi oddzielić fikcji literackiej od osobistych emocji.
💅 Wydanie – tu naprawdę jest pięknie
I teraz moment, w którym muszę przyznać: wydanie jest obłędne. Malowane brzegi, twarda oprawa, estetyczny skład – naprawdę klasa. Gdyby książki oceniało się tylko po okładce, Romanowska byłaby królową self-publishingu. Widać, że autorka zadbała o każdy detal — od koloru papieru po druk i minimalistyczną estetykę, która przyciąga wzrok każdej „okładkowej sroczki”. To jedna z tych książek, które aż chce się postawić na półce frontem do świata, bo zwyczajnie wygląda luksusowo.
Ale niestety, piękne opakowanie nie uratuje słabego środka. To trochę jak kupić drogie perfumy, które po chwili pachną jak płyn do podłóg — ładne opakowanie, zero głębi. W tym przypadku forma dosłownie wyprzedziła treść o kilka długości. A szkoda, bo gdyby autorka włożyła tyle samo pracy w konstrukcję fabuły, co w estetykę wydania, mielibyśmy w rękach tytuł, o którym naprawdę można byłoby mówić, że „zaszokował Polki”.
Tak jak jest – Katarzyna Romanowska szokuje głównie tym, że tak piękna książka potrafi być tak pusta w środku.
🧠 A może to po prostu nie ten target?
Nie chcę być totalnie bezlitosna – widać, że autorka włożyła w tę historię serce i chciała opowiedzieć coś o obsesji, o relacjach z władzą, o utracie kontroli. Może dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z dark romance i szukają lekkiego wejścia w temat, „His Obsession” będzie czymś nowym i szokującym.
Ale jeśli czytaliście Penelope Douglas, H.D. Carlton, Tillie Cole czy nawet polskie tytuły jak „The Devil” Anny Langner – to tu po prostu się wynudzicie.
🧷 His Obsession – Katarzyna Romanowska – Podsumowanie
„His Obsession” to książka, która miała być jak jazda bez trzymanki, a okazała się spacerem po błocie w nowych butach. Ma świetny pomysł, fatalne wykonanie, ale też przebłyski potencjału – zwłaszcza w tych momentach, gdy autorka naprawdę próbuje wejść w psychikę bohaterów. Niestety, większość czasu spędzamy, przewracając oczami zamiast kartek.
👉 Ocena: 4/10
Dla: osób, które lubią mroczne klimaty, ale nie przeszkadza im, że fabuła stoi w miejscu.
Nie dla: fanek prawdziwego dark romance, które oczekują emocjonalnego nokautu i bohaterów z krwi, kości i traumy. Chcesz mroku, obsesji i adrenaliny? Sięgnij po „Haunting Adeline”.
Chcesz ładnej okładki do zdjęcia na bookstagrama? „His Obsession” będzie idealna. 📸
@Martynna
Nie zgadzasz się z treścią naszego artykułu, recenzji lub innej udostępnionej treści? Zgłoś naruszenie bezpośrednio do naszej redakcji: redakcja@czytamdo.pl
Pamiętaj, że jako serwis nie ponosimy odpowiedzialności za treści publikowane przez użytkowników, ale dbając o Twój komfort, przeanalizujemy każde zgłoszenie i w przypadku naruszeń będziemy wyciągać konsekwencje przewidziane w regulaminie serwisu.

Share this content:
Opublikuj komentarz